Zmiany… zmiany… zmiany…

Pewien wrześniowy wtorek, godzina 7:30 rano, obudziłem się po połowicznie nieprzespanej nocy

„A co ty taki nie wyspany” zapytała Basia

– „A bo nam nową łódkę znalazłem” odpowiedziałem

„Jak to nową łódkę, to dlaczego nic mi nie powiedziałeś” zapytała ponownie wzburzona B.

– „No sama widzisz, śpisz w nocy to ci się zbiera… znalazłem ją o 1 nad ranem kiedy byłaś nieprzytomna”

I tak to się zaczął właśnie wariacki tydzień, faktycznie, w nocy o północy przeglądając po raz milionowy ogłoszenia sprzedaży jachtów na jednym z zagranicznych portali, znalazłem coś co dokładnie odpowiadało naszym 'wczesno-emerytalnym’ planom, pływające 'cztery sypialnie, salon z aneksem kuchennym i dwie łazienki’ zamknięte w eleganckiej 44 stopowej skorupie, no, i jak to u Nas się dość czesto zdarza, od pomysłu do przemysłu droga nie była zbyt daleka, po trzech dniach jacht był już nasz 🙂 No, dobra, po trzech dniach był w 1/10 nasz, ale to zawsze coś. Teraz już z górki, znaczy do Górek, zostało tylko dopłacić brakujące 90% a potem sprowadzić Ją/Go – Ją, bo Bavaria – Go, bo nazywa się Gandalf, ze Sztokholmu do Górek zachodnich do naszej mariny, ale o tym opowiem następnym razem…

Tymczasem – oto i on/ona 😉

 

© ATONE Krzysztof Kretkiewicz 2019