Jak jest zima to jest zimno, a przynajmniej być powinno, bo jak do wczoraj to zima nam się trafiła wyjątkowo łagodna. Temperatury maksymalnie do minus pięciu i brak śniegu. Ale – w końcu nadszedł ten dzień, i spadło dużo białego czegoś, nawet wygląda że przez kilka dni się utrzyma bo na wieczór zapowiedzieli mróz i to na poziomie -15 stopni, zobaczymy.
Jachcik ma się doskonale, mimo że przez dwa tygodnie nas nie było na miejscu nic nie zamarzło, woda działa (tak, z premedytacją zostawiłem wodę w instalacji i obserwuję co się dzieje, do minus pięciu na zewnątrz problemów żadnych nie ma, w środku mimo nie uruchomionego ogrzewania jest kilka stopni na plusie i nic nie zamarza, to tak gdyby ktoś się w przyszłości zastanawiał jak sprawa wygląda). Generalnie woda morska ma teraz +4 stopnie więc nawet gdy powietrze jest zimne, to woda grzeje jacht od spodu, i na tym polega tajemnica niezamarzania. Oczywiście gdy będzie przez kilka tygodni -20 wtedy nawet morze zamarznie i nie będzie wesoło, ale, popatrzmy na to uczciwie, kiedy ostatnio mieliśmy zimę z kilkoma tygodniami takich temperatur, kilkadziesiąt lat temu ostatnią pamiętam 🙁
No nic, na najbliższe dwa dni na wszelki wypadek odpalamy ogrzewanie żeby te minus 15 przeczekać i nie dowiedzieć się 'że jednak rurka zamarznie’ a we wtorek okrętujemy się na kilka dni i będziemy decydować co dalej. Jak się pływa w zimie – no cóż, uczciwie przyznajmy, grudniowe pływania wykazały, że lipiec to to jednak nie jest, 10 minut na pokładzie i człowiek ma dosyć więc wszelkie pływania są minimalne, za to jak fajnie się stoi w czasie sztormu w marinie i buja, o tym chyba nie muszę opowiadać 😉